Moulin widziała — jak to sama mówiła — że mężczyźni całowali na schodach panią Roubaud.
Moulin rozgniewał się bardzo, usłyszawszy coś podobnego; żona jego, kobieta łagodna, nie wtrącająca się do nikogo i do niczego, której nikt nawet nigdy nie spotykał, płacząc, przysięgała, iż nie tylko nic podobnego nie mówiła, ale nawet i nie widziała.
Burza wyła przez tydzień na całym korytarzu.
Największym błędem, który przyczynił się do upadku pani Lebleu, było ciągłe szpiegowanie panny Guichon. Stało się to u niej manją.
Umyśliła sobie, iż biuralistka co noc odwiedza zawiadowcę i myśli tej, w żaden sposób pozbyć się nie mogła.
Potrzeba przekonania się, podchwycenia ich, stała się u niej chorobliwą, tem gorszą, iż stanowczo niczego się na pewno dowiedzieć nie mogła.
Od lat dwóch, odkąd powzięła podejrzenia i zaczęła ich szpiegować, nie dostrzegła nic, ale to nic zupełnie, najmniejszy cień podejrzenia nie mógł być usprawiedliwiony. A jednak wewnętrznie była najmocniej przekonaną o prawdzie swych twierdzeń. To doprowadzało ją do szaleństwa.
Panna Guichon, również rozgniewana najokropniej, doprowadzona prawie do wściekłości, iż od dwóch lat nie może się krokiem ruszyć, aby jej nie szpiegowano, starała się wszelkiemi sposobami, aby tylko wyrzucić panią Lebleu z zajmowanego mieszkania. Oddzielałoby ją przynajmniej kilka pokoi, nie mieszkałaby na przeciwko swej nieprzyjaciółki, nie byłaby zmuszona za każdym razem przechodzić koło tych drzwi znienawidzonych.
Skutkiem tego i pan Dabadie, zawiadowca stacji, który dotąd w całej tej kwestji zachowywał się obojętnie, obecnie z dniem każdym przechodził
Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/16
Ta strona została przepisana.