Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/17

Ta strona została przepisana.

na stronę przeciwną pani Lebleu. Był to bardzo zły znak dla niej.
Codzienne kłótnie, pogarszały jeszcze położenie. Filomena przychodziła codziennie do Seweryny, przynosząc jej świeże jajka. Ilekroć spotkała panią Lebleu, odzywała się do niej zuchwale, a gdy ta naumyślnie zostawiała drzwi otwarte, ażeby tylko wszystkim dokuczyć, pomiędzy temi dwiema kobietami rozlegała się ciągła kłótnia, i to nie zawsze w przyzwoitych toczona wyrazach.
Otwartość i poufalność pomiędzy Seweryną a Filomeną doszła wkrótce do tego stopnia, iż ostatnia spełniała często najrozmaitsze polecenia Jakóba i niosła jego listy, kiedy sam nie mógł przyjść do mieszkania Seweryny.
Urządzała schadzki, tłomaczyła, dlaczego dnia poprzedniego nie mogli się widzieć, opowiadała gdzie Jakób ten czas spędził i co robił.
Jeśli jaka ważna przeszkoda nie pozwoliła przyjść mu na górę, natenczas zwykle, chcąc się w jakikolwiek sposób rozerwać, przychodził do małego domku Sauvagnata, dozorcy magazynów i gawędził z Filomeną.
Nieraz udawał się tam wraz ze swym palaczem Pecqueux, spędzenie bowiem choćby jednego wieczora w samotności wydawało mu się strasznem.
Zdarzało się czasami, iż Pecqueux zabłądził do jakiejkolwiek szynkowni nad brzegiem morza, gdzie czas szybko mu ubiegał w towarzystwie kolegów i marynarzy, Jakób wówczas wstępował do Filomeny, aby jej słów kilka powiedzieć i tak się wkrótce zagadał, iż zapomniał zupełnie o wyjściu.
Filomenie zwierzenia te przypadały bardo do gustu; ona znała tylko miłość brutalną. Drobne ręce, obejście grzeczne tęgo chłopca smutnego, o łagod-