Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/170

Ta strona została przepisana.

sygnałów, ani przy mijaniu stacji. Pociąg biegł, jak biegnie zwierzą rozszalałe, opuściwszy głową i nie bacząc na żadne przeszkody.
W Rouen miano zaczerpnąć wody. Przerażenie opanowało całą służbą stacyjną, gdy zobaczyli ten pociąg szalony, tą maszyną bez maszynisty i palacza, te wagony towarowe, naładowane ludźmi wyjącymi piosnki patryjotyczne. Urządnicy stali jak oniemieli.
Po chwili rozbiegł się krzyk ogólny. Ten pociąg bez kierownika nie uchroni się od rozbicia na stacji w Lotteville, gdzie zawrze manewruje pełno maszyn, gdzie krzyżują się najrozmaitsze pociągi.
Rzucono się do telegrafu, uprzedzano możliwe niebezpieczeństwo. Na nastąpnej stacji zdążono usunąć na czas jeszcze pociąg towarowy, znajdujący się właśnie na głównym torze. Na następnych stacjach zdaleka słychać już było łoskot nadjeżdżającego pociągu w szalonym pądzie, którego niczem nie można było powstrzymać. W Lotteville uprzątnięto tor główny. I znów pociąg przebiegł, jak piorun wśród tysiąca przeszkód, nie dotknąwszy żadnej i znów pogrążył w ciemnościach nocy, a jego łoskot zniknął w oddali.
Zatelegrafowano do wszystkich stacji na całej linji.
Wszystkie serca biły gwałtownie z przerażenia, słysząc o owym pociągu, o owem zjawisku, które ukazało się w Rouen i Sotteville. Wszyscy drżeli z obawy. Pociąg pośpieszny, znajdujący się na przedzie, zostanie bezwątpienia dognany i rozbity. I ten jednak zdążono na czas zawiadomić i usunąć na boczną linją. W Oisel maszyna w szalonym pądzie omal nie wpadła na pociąg robotniczy.
Minęła i Pont-de-l’Arche, nie zwalniając upeł-