Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/21

Ta strona została przepisana.

A jednak kochała go obecnie bardziej niż dawniej, kiedy o niczem nie wiedział. Namiętność to była nienasycona.
Seweryna stała się kobietą rozwiniętą, istotą stworzoną jedynie do pieszczoty, kochającą, a nie mogącą stać się matką. Żyła jedynie, dla Jakóba. Zawsze bierna i łagodna, obok niego jedynie znajdowała przyjemność, chciałaby spędzić życie jak kotka, drzemiąc od rana do wieczora na jego kolanach.
Po krwawym strasznym dramacie pozostało jej jedynie wspomnienie, rodzaj ździwienia, że do tego wszystkiego była wmieszaną. Do męża nie czułaby zresztą i teraz wielkiej urazy, gdyby tylko nie krępował jej swobody. Nienawiść do tego człowieka zwiększała się, w miarę o ile wzrastała jej miłość namiętna dla Jakóba.
On obecnie był jej panem, za nim poszłaby wszędzie, mógł nią rozporządzać jak rzeczą, jak swoją własnością. Kazała sobie zrobić jego fotografię; spała z nią, nie mogąc zasnąć inaczej, jak tylko trzymając usta na tym kartonie. Czuła się nieszczęśliwą, od chwili gdy widziała, iż on cierpi, a nie mogła odgadnąć prawdziwej przyczyny tego cierpienia.
Schadzki ich pomimo to trwały ciągle. Widywali się ukradkiem, czekając spokojnie chwili, które będą mogli spędzać spokojnie, bez obawy, w nowo zdobytem mieszkaniu.
Zima skończyła się, luty był bardzo łagodny. Korzystali z tego, przechadzając się całemi godzinami wśród pustych budynków stacyjnych.
Jakób unikał jej uścisków, pocałunków, a gdy już nie mógł się uchylić, wymagał, aby się to działo pociemku, gdyż obawiał się, że, zobaczywszy kawa-