wpaść na trop zbrodni, popełnionej na Grandmorrinie,
Mijały jednak dnie i tygodnie, a nic nie zdradzało jakichkolwiek kroków ze strony Flory. Stała spokojnie, jak skamieniała. Zdaleka już Jakób czuł jej spojrzenie na sobie. Pomimo dymu widziała go i odprowadzała wzrokiem, dopóki pociąg nie zniknął na zakręcie.
Wiedziała ona dobrze o Sewerynie, przejeżdżającej co piątek i pomimo, że ta wychylała głowę tyle tylko, aby ujrzeć w przelocie swa posiadłość, nie mogła jednak ustrzedz się spojrzenia Flory.
Wzrok ich krzyżował się jak szpady. Pociąg znikał, a Flora ścigała go wciąż wzrokiem, zrozpaczona, iż nie może przeszkodzić szczęściu, znajdujęcemu się tam wewnątrz.
Jakób patrzył na nią za każdym razem. Zdawało mu się, iż wyrosła cokolwiek. I on niespokojnie przemyśliwał nad tem, że w tej głowie szalonej dojrzewa jakiś projekt zemsty, zdradzający się jedynie w spojrzeniu pochmurnem.
Od pewnego czasu krępował Sewerynę i Jakóba nadkonduktor Heryk Dauvergne. Prowadził on zawsze pociąg piątkowy i okazywał się dla żony Roubauda tak ugrzecznionym, iż się to stawało nieznośnem.
Dostrzegłszy, jakie węzły łączą Sewerynę i Jakóba, miał nadzieję, że przy stosunkach i cierpliwości, na niego też może przyjść kiedyś kolej. Starania jego były tak widoczne, iż nawet Roubaud dostrzegł ich i w każdy piątek, gdy wyjeżdżano z Hawru, pokpiwał cokolwiek z nadkonduktora, który zawsze zatrzymywał osobny przedział w wagonie, pilnował, aby kamionka z wodą ciepłą, ogrzewająca
Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/23
Ta strona została przepisana.