Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/24

Ta strona została przepisana.

nogi, była w porządku, a nawet sam wprowadzał Sewerynę do wagonu i sam drzwi za nią zamykał.
Pewnego dnia Roubaud, rozmawiając z Jakóbem, wskazał mu Dauvergnea wzrokiem, wyrażającym zapytanie, dlaczego na to pozwola. Innym znów razem, w sprzeczce z Seweryną, zarzucił jej, iż obydwóch obdarza swemi względami.
Zarzut ten zmartwił Sewerynę o tyle tylko że Jakob może myśleć tak samo i że to właśnie jest prawdopodobnie przyczyną jego smutku.
Nie mogła się powstrzymać od zwierzeń w tym względzie, i wśród wybuchów płaczu, przysięgała Jakóbowi, że jest niewinną, prosząc go, aby ją zabił gdyby go kiedykolwiek zdradziła.
Jakób żartował, ściskał ją blady i zapewniał iż wie o jej niewinności i ma nadzieję, że nikogo nigdy nie zabije.
Pierwsze wieczory marca były nadzwyczaj ostre i zimne. Musieli przerwać swe schadzki. Wycieczki do Paryża, te kilka godzin swobody, których należało szukać tak daleko, już nie wystarczyły Sewerynie. Wyrodziła się w niej miłość, zwiększająca się z każdym dniem, potrzebująca czuć Jakóba wciąż koło siebie, w dzień i w nocy, i nie rozłączać się z nim nigdy.
Wstręt do Roubauda wzrósł do tego stopnia, iż sama jego obecność rozdrażniała ją i wprowadzała w stan chorobliwy. Oskarżała go, że zniszczył jej życie, że nie może istnieć obok niego.
Czyż nie on winien wszystkiemu? Kto zburzył to spokojne domowe pożycie, kto w dom wprowadził kochanka?
Spokój, posunięty do granic ostatecznych, spojrzenie obojętne, jakim na wszystko spoglądał, plecy