Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/31

Ta strona została przepisana.

siebie samego z nożem w ręku, czuł, jak nóż ten wchodzi w gardło Roubauda, oddychał swobodnie, patrząc na krew broczącą mu po rękach.
Zabije gol... to postanowione!... Zabije go!... bo w ten sposób zostanie uleczony i posiądzie żoną uwielbianą... majątek... Jeżeli już ma koniecznie zabijać, a więc zabije Roubauda... przynajmniej postąpi rozsądnie... logicznie.
Zabije go!...
Trzecia biła, gdy powziął to postanowienie. Chciał usnąć koniecznie. Powoli zapadał już w sen, tracił świadomość, gdy nagle wstrząśnienie jakieś obudziło go i przywróciło mu przytomność.
Nie mógł leżeć, zerwał się i usiadł na łóżku.
Zabić człowieka!... Czyż ma prawo do tego?... Gdy mucha mu dokucza, zabija ją jednem uderzeniem, gdy pewnego dnia kot zaplątał mu się pod nogi, jednam kopnięciem przetrącił mu grzbiet, niechcący, co prawda... Taki... ale to co innego!... to człowiek... jego bliźni!...
I znów zaczął rozumować, ażeby wmówić w siebie prawo do popełnienia tego morderstwa, prawo siły, która druzgocze to, co jej zawadza.
Żona innego kocha go, chce być wolną, pragnie go poślubić, a wiec usuwając go w ten sposób, tylko usuwa przeszkodą... to proste. Gdy w lesie znajdą się dwa wilki obok jednej wilczycy czyż mocniejszy nie zadławi słabszego?...
A dawniej, gdy ludzie mieszkali po norach jak wilki, czyż kobieta nie należała do tego, który zdobył ją, przelewając krew rywala? A więc było to prawem życia, i wszyscy musieli być prawu temu posłuszni, nie zwracając uwagi na skrupuły wynalezione później, jedynie dla celów towarzyskich.
Powoli prawe to zdawało mu się niezaprze-