Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/49

Ta strona została przepisana.

Nie... nie... tak nie można!... chce się zemścić zemści się sama bez niczyjej pomocy.
Nie była to nawet właściwie chęć zemsty o jakiej nieraz słyszała... Uczynić komuś źle, aby swe własne cierpienie zagłuszyć!... nie... Ona chciała zakończyć raz to wszystko, wywrócić, zburzyć, zniszczyć!... chciałaby, aby piorun jaki spadł z nieba i wszystkich pozabijał, nawet i ją z nimi razem.
Bo i dlaczego tak cierpi?... Jest silniejszą łagodniejszą, niż tamta, czuje, iż posiada wszelkie prawo, aby być kochaną... O!... gdyby ją tak mogła dostać w swe ręce, gdzie na krańcu lasu, rozprawiłaby się z nią krótko.
Na tydzień przed śmiercią matki, przyszła jej do głowy myśl nagła, jak uderzenie młota, nie wiadomo skąd... Zabić ich, aby już więcej nie przejeżdżali.
Nie rozumowała, byłą posłuszną dzikiemu instynktowi niszczenia, postanowiła działać natychmiast.
Gdy drzazga wbije jej się w rękę, ona rozcina przecież ciało aby uniknąć cierpienia... Zabić ich!... zabić za pierwszym razem, gdy będą przejeżdżać... wykoleić pociąg... założyć podkład wpoprzek toru, wyrwać szynę, porozbijać, podruzgotać wszystko!... On, na maszynie... nie wymknie się... zgnieciony zostanie na miazgę... a ona?... ona zawsze siedzi w pierwszym wagonie, aby być bliżej niego... Znajdzie się też bardzo blisko!... bliżej może niżby chciała. Co zaś do reszty, tego tłumu osób, przejeżdżających zawsze tym samym pociągiem... al... co ją to obchodził... Czyż ona zna kogo?...
Ta myśl o zdruzgotaniu pociągu, o poświęceniu tylu ludzi opanowywała ją coraz bardziej. W tem morzu krwi i boleści zdoła ochłodzić swe serce, łzami przepełnione.