Przez chwilę uwagę jej zwrócił na siebie Misard, znajdujący się po drugiej stronie toru.
Kręcił się koło budki, zbitej z desek, przeszukiwał wszystkie kąty, poruszał kamienie, a od chwili do chwili zwracał wzrok ku domowi, wpatrując się stale, jak gdyby chciał myślą przebić te ściany i dowiedzieć się, gdzie skarb został ukryty.
Patrzyła długo, lecz w końcu, zajęta swemi myślami, zapomniała o nim i straciła go zupełnie z oczu.
Minuty upływały, Flora nie ruszała się z miejsca. O siódmej minut pięćdziesiąt pięć, Misard dał znak dwoma dźwiękami trąbki, iż nadchodzi pociąg mieszany z Hawru.
Podniosła się, zamknęła barierę i stanęła przed nią z chorągiewką w ręku.
Pociąg przeszedł powoli, wprawiając ziemię w lekkie drżenie i po chwili zniknął w tunelu.
Flora została na miejscu, nie wróciła już na ławkę, stała licząc minuty.
Jeżeli w przeciągu dziesięciu minut nie nadejdzie sygnał o jakim pociągu towarowym, pobiegnie na miejsce upatrzone i wykręci śruby z szyn.
Stała zupełnie spokojnie, pierś tylko uginała jej się jakby pod jakimś olbrzymim ciężarem. Myśl, że Jakób i Seweryna zbliżają się i pojadą dalej do Paryża, gdzie ich czekają chwile szczęścia i miłości, wzmocniła ostatecznie jej postanowienie. Ona nie może dopuścić do tego i nie dopuści.
W egoistycznem poczuciu zemsty nie widziała nikogo więcej tylko ich dwoje, nie zwracała uwagi na ten tłum podróżnych, obcych, nieznanych, przesuwających się od lat tylu przed jej oczami.
Jeszcze dwie minuty... jeszcze tylko jedna.
Już miała się ruszyć z miejsca, gdy głuchy
Strona:PL Zola - Człowiek zwierzę. T. 3.djvu/58
Ta strona została przepisana.