Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/138

Ta strona została przepisana.

szczęśliwą. Tak. dowiedzieć się wszystkiego naraz i stanowczo, koniecznie być szczęśliwą!... Och widzisz teraz, iż właśnie to sprawia mi boleść, ta niemożliwość zanurzenia się do głębi w otchłani świadomości zupełnej, ta niemożliwość rzucenia się w objęcia bezgranicznego szczęścia, wolnego od wszelkich skrupułów i zwątpień. Czyż można nazwać życiem takie posuwanie się naprzód wśród ciemności krokiem żółwim, takie niepodobieństwo zakosztowania choćby jednej godziny spokoju, spokoju niezakłócanego myślą o nowych powątpiewaniach i obawach! Nie! nie! Trzeba jednego dnia odrazu zdobyć całe poznanie i całe szczęście!... Wiedza nam to obiecała; skoro więc przyrzeczeń swych nie może dotrzymać, bankrutuje, tak, jest bankrutem!
Wtedy już on sam zaczął się unosić.
— Ależ to istne warjactwo, dzieciaku mały, co ty teraz pleciesz! Wiedza nie jest objawieniem. Idzie ona torem ludzkim; sława jej tryska już z samych wysiłków... A następnie kłamstwem jest, jakoby wiedza obiecywała szczęście.
Klotylda przerwała mu żywo:
— Jakto, nie prawda? Zajrzyj tam na górze do swoich książek! Wiesz dobrze, że je przeczytałam co do jednej. Obietnic tam istny potop! Czytając je, człowiekowi się zdaje, że dąży na zdobycie ziemi i nieba. Burzą one wszystko, przyrzekając wzamian uroczyście, że na to miejsce postawią co innego; zrobią zaś to z pomocą wyłączną wszystkiego rozumu i roztropności na wieki wieków... Bezwątpienia, pod tym względem równam się dzieciom. Obiecano mi dać jakąś rzecz, żądam więc, aby dotrzymano