Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/154

Ta strona została przepisana.

iż dzisiaj całe miasto zachwycałoby się skandalem, któryby nas obryzgał... Do tego przecież chyba doprowadzać nie zechcesz; jestem też przekonaną, że przyklaśniesz mojemu postępowaniu od chwili upadku cesarstwa, tudzież nieszczęść, pod ciężarem których Francya nigdy nie zdoła się podnieść.
— Nie tykajmy Francyi, moja matko! — odezwał się doktór na nowo, ponieważ Felicyta świadomie uderzała w najczulsze struny jego serca. — Francya ma organizm wytrwały, to też jestem pewien, iż niebawem zadziwi świat cały szybkością, z jaką będzie przychodziła do zdrowia... Bezwątpienia, istnieją tutaj żywioły zgniłe. Nie ukrywałem ich nigdy, być może nawet, iż zawsze wyciągałem je aż na samą powierzchnię pod światło. Nie zrozumiesz mnie matko zgoła, kiedy powiem, iż wierzę święcie w ostateczne uzdrowienie, — ponieważ teraz pokazuję rany i rozpadliny. Wierzę przecież w życie, że samo wydziela bezustanku nabytki szkodliwe, odnawia ciało celem zagojenia ran, samo przez się ciągle podąża ku zdrowiu, ku ustawicznemu odnawianiu się poprzez nieczystości i śmierć.
Uniósł się, lecz zdając sobie z własnego stanu sprawę, zrobił tylko gest gniewny i umilkł. Matka znowu przerzuciła się do płaczu, płakała małemi, urywanemi łzami, które z trudnością wyciekając z pod powiek, natychmiast wysychały. Teraz zaczęła znowu opowiadać o swoich obawach, zatruwających jej całą starość, błagała go, tak, ona również, aby pogodził się z Panem Bogiem ze względu na rodzinę. Czyż ona sama nie tworzyła przykładu odwagi bohaterskiej? Całe Plassans, dzielnica