Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/167

Ta strona została przepisana.

jakgdyby on ją raz na zawsze przejął sobą i do tworzenia takich a nie innych dzieci uformował... Bardzo znowu bogaty jestem w wypadki dziedziczności wstecznej: trzy najpiękniejsze przykłady: Marta, Janina i Karolek, podobni do ciotki Adelajdy!.. Podobieństwo przeskakuje tu jednę, dwie, a nawet trzy generacye. Jest to rzeczywiście bardzo wyjątkowe, gdyż ja przynajmniej w atawizm nie wierzę; zdaje mi się, że nowe pierwiastki, przyniesione przez małżonków, przypadkowość i nieskończona rozmaitość pomieszań, muszą nader szybko zacierać charaktery poszczególne, sprowadzając osobnika do jednego typu ogólnego.. Pozostaje jeszcze wrodzoność: Helena, Jan, Aniela... Jest to skombinowane zmieszanie chemiczne, przy którem cechy fizyczne i moralne rodziców łączą się w dziecku zupełnie, tak, iż zdaje się, że nic z nich nie da się odnaleźć w nowej istocie...
Nastąpiła chwila milczenia... Klotylda słuchała go z natężoną uwagą, chcąc dobrze zrozumieć. I on teraz stał pochłonięty, z oczami, w drzewo to wpatrzonemi, sądząc bezstronnie dzieło swoje. Po chwili zaczął mówić znowu, powoli, jakgdyby sam do siebie...
— Tak, to jest tak dalece ścisłe, jak tylko być może... Umieściłem tu tylko członków rodziny, a powinienem był dać też równą część miejsca ich mężom i żonom, ojcom i matkom, z zewnątrz przychodzącym których krew zmieszała się z naszą i zmiany w niej zrządziła. Kiedyś sporządziłem inne drzewo... matematyczne, w którem ojciec i matka przekazywali się dzieciom swoim i w nich odradzali z generacyi na generacyę w równych częściach, tak, że naprzykład u Karolka udział