Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/189

Ta strona została przepisana.

samo, jak ona, pragniesz być kochaną. Obok tego matka twoja była zagorzałą czytelniczką romansów, chimeryczką, która lubiła nadzwyczajnie leżeć całemi dniami i majaczyć nad jaką książką najdziwaczniejszą. Przepadała za bajkami, opowiadanemi przez niańki, kazała sobie stawiać kabałę, radziła się lunatyczek i wróżek i zawsze byłem tego przekonania, że twoja skłonność do zajmowania się tajemnicami, twój niepokój wobec tego, czego nie znasz i nie rozumiesz, stąd właśnie pochodzi!.. Ale... przypuszczając dwoistość w tobie... dopełnia twego charakteru wpływ twego dziadka, komendanta Sicardot. Znałem go doskonale... nie był to orzeł, ale miał w sobie bardzo wiele prawości i energii... Gdyby nie on, mówię ci otwarcie, zdaje mi się, że bardzo niewiele byłabyś warta, gdyż inne wpływy, z których się twoja moralna istota utworzyła, nie są wcale znakomite. On ci dał to, co masz w sobie najlepszego: odwagę do walki, dumę i szczerość.
Słuchała go uważnie i w końcu zrobiła twierdzący znak głową, jakby chciała powiedzieć, że istotnie tak jest, że się tem nie obraziła, pomimo tego bolesnego dreszczu, jaki ją przejął na te nowe szczegóły o rodzinie, a szczególniej o matce swojej.
— No... a ty, mistrzu?... — spytała znowu.
Tym razem nie zawahał się ani na chwilę.
— O!., ja... co tu o mnie mówić... ja nie należę do rodziny!.. Widzisz, patrz, co tu jest napisane: „Pascal urodzony w 1813 r. Wrodzoność. Kombinacya, w której zlewają się charaktery fizyczne i moralne rodziców, chociaż nic z nich wprost nie odnajduje się w nowej