sobą duże dwa miesiące czasu.. czegóż od niej chcą? Przy pierwszej sposobności pomówi o tem z Ramondem. Małżeństwo, to jest rzecz tak poważna, że należałoby przecież pozwolić jej namyślić się, zanim przyjmie stanowcze zobowiązanie.
Zresztą mówiła to wszystko z właściwą sobie miną osoby rozsądnej wielce i mającej najlepsze chęci zdecydowania się na coś z pewnością. I pani Felicyta musiała zadowolić się tem przekonaniem, iż oni oboje widocznie pragną gorąco, aby sprawy te miały rozwiązanie jaknajrozsądniejsze.
— Prawdę mówiąc, zdaje mi się, że to rzecz skończona — oświadczyła. — On, o ile sądzić mogę, nie stawia żadnych przeszkód, ona zaś chce tylko pokazać, że nie robi tego naprędce, w porywie jakimś, jak panna, która pragnie wybadać się do głębi duszy, zanim przyszłość życia swego ustali... Pozostawiam jej jeszcze ty dzień do namysłu.
Martyna, siedząc na piętach, wpatrywała się w ziemię spulchnioną, a twarz jej cień jakiś przechodził.
— Tak, tak — szepnęła półgłosem — panienka rozmyśla bardzo od jakiegoś czasu... Spotykam ją po wszystkich kątach, gdzie się tylko ruszę. Mówi się do niej, to nawet nie odpowie człowiekowi. Tak zupełnie, jak ludzie, u których się na ciężką chorobę zanosi i którzy mają takie oczy, jakby wewnątrz siebie patrzyli... Dzieją się jakieś rzeczy dziwne.. O!.. zmieniła się ona bardzo.. bardzo się zmieniła...
I, uparta w pracy, bezmyślnie prawie wróciła znowu do swoich porów, gdy tymczasem pani Rougonowa,
Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/232
Ta strona została przepisana.