Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/334

Ta strona została przepisana.

Był tam cały wuj, w owej garści niewielkiej delikatnego popiołu i tu również się znajdował w tej mgle czarniawej, która teraz strumieniem szerokim wypływała z pokoju przez okno otwarte; był także w pokładzie tłuszczu, który osiadł na wszystkich ścianach kuchni, w pokładzie tej wstrętnej wilgoci tłustej spalonego ciała, wilgoci, pokrywającej wszystko, pełnej łoju i śmierdzącej po roztarciu palcem.
Był to jeden z najpiękniejszych wypadków spalenia się samego przez się, jaki lekarz miał sposobność zaobserwować.
Pascal już czytał o bardzo dziwnych tego rodzaju wypadkach w niejednym pamiętniku; między innemi o pewnej szewcowej, nałogowej pijaczce, która zasnęła na garnku z węglami; znaleziono potem zaledwie jej nogę i rękę. On sam, aż do tej chwili, zapatrywał się na podobne zjawiska bardzo niedowierzająco i ani na chwilę nie przypuszczał, jak starożytni, że ciało, nasycone alkoholem, wydaje gaz nieznany, łatwo i natychmiast się zapalający, a wówczas mogący zwęglić do popiołu zarówno ciało, jak i kości.
Teraz atoli już wcale nie zaprzeczał niczemu, teraz już tylko wszystko sobie wyjaśniał i tłomaczył, zestawiając skrzętnie fakta: ospałość chorobliwa, a raczej sen twardy, wywołany nałogowem pijaństwem; nieczułość stanowcza i zupełna; fajka, która spadła na odzież i zapaliła tę ostatnią; ciało, nasycone trunkiem, które zapaliło się i niejako stopiło wśród owego żaru; sadło wylało się wtedy, częścią na podłogę, częścią zaś spaliło się, podsycając ogień; i wszystko wreszcie, muskuły, organa,