Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/339

Ta strona została przepisana.

małego Karolka, gdyż jego córka bardzo a bardzo zajmowała się tem dzieckiem, tak pięknem i tak godnem zarazem pożałowania.
P. Maurin przeraził się i chciał zaraz jechać wraz z doktorem, aby stwierdzić cały wypadek, równocześnie zaś przyrzekł, iż wystawi prawidłowy, według form wymaganych akt zejścia.
Trudność atoli, i to niemałą, przedstawiało dopełnienie ceremonii religijnej i sprawienie pogrzebu kościelnego.
Kiedy ponownie wrócono do kuchni, wiatr, który wpadł przez drzwi otwarte, rozwiał popiół na wszystkie strony. Po usilnych zaś i skrzętnych staraniach, zdołano zebrać go bardzo mało, i to zmięszanego pospołu z trocinami pokoju, tudzież z dawnym kurzem; w tem wszystkiem z pewnością wszelką wuja było bardzo niewiele.
Cóż więc i kogo grzebać?
Będzie zatem daleko lepiej wyrzec się wszelkiej ceremonii.
I tak też zrobiono.
Zresztą, wuj nie był katolikiem praktykującym; rodzina więc poprzestanie na zamówieniu później pewnej ilości mszy za spoczynek jego duszy.
Notaryusz tymczasem natychmiast zapowiedział otwarcie, że leży u niego testament, jeszcze dawniej przez Macquarta złożony.
Bez zwłoki zatem wezwał doktora, by stawił się u niego w dniu pojutrzejszym, celem wysłuchania urzędowego przeczytania testamentu; uważał bowiem za obowiązek powiedzieć mu już teraz, że wuj wybrał go na