minając o swej biedzie, jedynem bowiem ich marzeniem było zawsze, oraz na zawsze żyć razem, pogardzając stanowczo calem otoczeniem.
Od chwili, gdy się posiedli wzajemnie, i ziemia należała do nich i skarby niewymowne i uczt im nie brakowało i nawet wszechwładzy.
Niestety atoli pod koniec sierpnia całe położenie przybrało jeszcze obrót na gorsze.
Wśród tego życia, bez żadnych węzłów, oraz bez żadnych obowiązków, bez pracy również, niekiedy doznawali ocknięcia niespokojnego, ponieważ odczuwali, iż podobne życie jest słodkiem, ale niemożliwem, a nawet złem, jeżeli żyłoby się w ten sposób ciągle bez przestanku.
Pewnego wieczora Martyna oświadczyła im, że już posiada zaledwie pięćdziesiąt franków, za które z biedą będzie można przeżyć dwa tygodnie, i to pod warunkiem, że wino na stole się nie pokaże!
Z drugiej strony nowiny nadpływające z miasta, były bardzo niedobre; notaryusz Grandguillot okazał się stanowczo niewypłacalnym; nawet jego wierzyciele osobiści nie dostaną ani jednego sou. Z początku można jeszcze było liczyć na dom, oraz dwa folwrarki, które notatryusz uciekając, z konieczności musiał zostawić; teraz atoli już się przekonano, że te nieruchomości przelano jeszcze dawniej na żonę notaryusza; i podczas gdy on w Szwajcaryi, jak sobie opowiadano, uganiał się za góralkami, małżonka, godna jego, przemieszkiwała na jednym z własnych obecnie folwarków, z zupełnym spokojem, zdala od wszelkich przykrości, jakie wywołał ich upadek.
Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/378
Ta strona została przepisana.