Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/544

Ta strona została przepisana.

z wypełnianiem sumiennem obowiązków, jakie życie na człowieka nakłada.
Wówczas zło spada jedynie do poziomu na razie niewyjaśnionego wypadku, a ludzkość, z bardzo wysoka, wygląda jak niezmierny mechanizm, będący w ciągłym ruchu i pracujący z tem przeznaczeniem, by pracować wiecznie.
Dlaczegożby robotnik, który znika po ukończonym dniu pracy, miał przeklinać całe dzieło dlatego tylko, że nie mógł ni ujrzeć ni osądzić jego zakończenia? A nawet, gdyby nie miało być końca, dlaczego się nie rozkoszować radością, jaką zawsze czyn daje, jaką daje żywy ruch naprzód, słodycz snu po trudach przeciągłych oraz ustawicznych?
Dzieci będą prowadziły w dalszym ciągu pracę ojców, w tym jedynie celu przychodzą one na świat i dlatego tylko się je kocha, za owe obowiązki życia, które się im przekazuje, a które znowu one z kolei przekażą swym następcom.
Od tej chwili już nastała zgoda czujna, biorąca udział chętny wspólnym trudzie, bez żadnych buntów owego „ja,“ które zawsze wymaga dla siebie jakiegoś szczęścia wyłącznego.
Pytała teraz siebie samej, czy nie odczuwa smutku, który ją dusił i przestraszał ongi, gdy myślała o tem, co będzie po śmierci. Teraz już owa myśl o świecie pozagrobowym nie prześladowała jej tak, jak dawniej, aż do męczarni istotnych.
Poprzednio chciała niemal gwałtem wydrzeć niebu tajemnicę przeznaczenia. Rodził się w niej jakiś smutek