Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/57

Ta strona została przepisana.

pozyskał sobie skutkiem odrębnego sposobu życia, tudzież zajęć; szczęśliwym zaś czuł się tylko podczas swych doświadczeń naukowych nad zagadnieniami, które go rozciekawiały.
Można się było śmiało dziwić, widząc, iż ów uczony, obdarzony i zdolnościami genialnemi i żywą wyobraźnią, pozostał w Plassans, tym kącie odludnym, gdzie mu na pozór brakowało wszelkich narzędzi pomocniczych. Doktór Pascal atoli wybornie rozumiał korzyści, jakich dostarczał mu pobyt dalszy w Plassans: przedewszystkiem zyskiwał siedzibę bardzo cichą i nader dogodną; następnie miał sposobność do robienia ciągłych spostrzeżeń, bardzo dla niego ważnych z punktu dziedziczności, jego ulubionej teoryi, ponieważ w tym kącie prowincyonalnym znał każdą rodzinę i mógł śledzić wszelkie zjawisko w dwu lub trzech z kolei pokoleniach. Następnie, niedaleko stamtąd leżało morze, dokąd jeździł niemal co lato, by tam badać życie, owe rozmnażanie się nieskończone, które rodzi się i rozwija w głębi wód niezmierzonych.
Wreszcie posiadał na swoje rozkazy w szpitalu w Plassans salę sekcyjną, gdzie pracował niemal sam, salę wielką, pełną światła i zaciszną, w której już od lat dwudziestu wszystkie trupy, nie odebrane przez powinowatych, spotkały się z jego skalpelem. Ponieważ był zresztą bardzo skromnym i objawiał zawsze lękliwość płochliwą, zadawalniał się przeto korespondowaniem z dawnymi profesorami i z przyjaciółmi świeżo pozyskanymi w przedmiocie rozpraw nader wybitnych, które niekiedy wysyłał do Akademii lekarskiej. Brakowało mu zupełnie ambicyi, żądnej odznaczeń i rozgłosu.