Samorództwo, wynalazczość stała przyrody, — jakkolwiek nie zbyt chętnie przyjmował podobny pogląd, — czyż nie wytwarzała się w sposób powyższy; czyż on sam tak wybitnie różniący się od swych rodziców nie stanowił owocu całych szeregów starć powyżej wymienionych. A może była to jedynie dziedziczność ukryta; tak przynajmniej przypuszczał przez czas pewien.
Prawdziwe bowiem drzewo genealogiczne korzeniami swemi sięga aż do pierwszych ludzi, aż do mroków ludzkości, nie pochodzi się przecież od jednego przodka, można zaś być podobnym do jakiegoś praojca dawnego, zapomnianego.
Zwolna jednak zniechęcił się do teoryi atawizmu; zdawało mu się, mimo jeden nadzwyczajny objaw zaczerpnięty w własnej rodzinie, że podobieństwo po upłwie dwu albo trzech pokoleń musi się zatrzeć skutkiem wypadków, wpływów postronnych, tysiąca możliwych okoliczności i względów. Zachodziło bowiem w tem wszystkiem, w życiu całem tworzenie się wieczne, przemiana ustawiczna w owych wszelkich wysiłkach połączonych, jakaś siła przelana, jakiś ruch, który napawa materyę życiem i który właściwie stanowi życie samo.
Tu znowu pojawiały się pytania przeróżne. Czy istniał postęp fizyczny, oraz umysłowy w przebiegu wieków? Czy mózg różniczkował się pod wpływem wiedzy, przybierającej coraz to nowe rozmiary? Czy należy wyczekiwać, iż z biegiem czasu będzie rosła suma rozsądku i szczęścia? Po tem znowu nasuwały się zagadnienia specyalne, zwłaszcza jedno wśród wielu, którego tajemniczość oddawna drażniła doktora: w jaki sposób w poczę-
Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/62
Ta strona została przepisana.