Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/137

Ta strona została przepisana.

może, zakątek Sekwany. To tak trudno, trzeba przedewszystkiem, abym był sam zadowolniony.
Nagle stał się bojaźliwym i niespokojnym. Artystyczne jego skrupuły częstokroć zatrzymywały go po całych miesiącach nad płótnem wielkości dłoni. Za przykładem peizażystów francuzkich, tych mistrzów, którzy pierwsi zdobyli naturę, zajmował się dokładnem pochwyceniem tonu, ścisłą obserwacyą, jak teoretyk, któremu w końcu sumienność odejmowała lekkość ręki.
— Ja, rzekł Mahoudeau, cieszę się naprzód myślą, jak będą krzywo patrzyć na moją kobiecinę.
Klaudyusz wzruszył ramionami.
— O! twoje dzieło przyjętem zostanie z pewnością: rzeźbiarze mają daleko szersze poglądy od malarzy. A zresztą ty doskonale znasz swoją sztukę, masz w palcach coś, co się podoba... Ta twoja robotnica od winobrania ma pełno bardzo ładnych rzeczy.
Ten kompliment nastroił bardzo poważnie rzeźbiarza, pozował on bowiem na siłę, nie znał siebie i pogardzał wdziękiem, wdziękiem nieprzepartym, który bądź co bądź wyrastał z pod jego grubych palców robotnika jak kwiat, który upornie wyrasta na skalistym gruncie, gdzie go posiał powiew wiatru.
Fagerolles, bardzo przebiegły, nie wystawiał nic z obawy by nie wywołać niezadowolnienia swych nauczycieli a tłómaczył to, wyśmiewając Salon, który nazywał bazarem zapowietrzonym,