Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/142

Ta strona została przepisana.

zwrot w malarstwie, przyniósł on bowiem nową formułę. W związku z wielkim Delacroix i paralelnie do Courbeta, był to romantyzm miarkowany logiką, z większą dokładnością w obserwacyi, większą doskonałością w układzie, aczkolwiek naturze tu jeszcze nie zajrzano oko w oko. Cała młoda sztuka wszakże powoływała się na ten obraz.
— Nic piękniejszego, mówił Klaudyusz, jak dwie pierwsze grupy, skrzypek, potem panna młoda ze starym wieśniakiem.
— A taż wysoka wieśniaczka, dodał Mahoudeau, ta co to odwraca się i przywołuje gestem!... Miałem ochotę wziąć ją do posągu.
— A ten powiew wiatru po polach zbóż, ciągnął dalej Gagnière, a te dwie śliczne sylwetki dziewczyny i chłopaka, co się potrącają gdzieś bardzo już w dali!
Bongrand słuchał zażenowany, z uśmiechem bolesnym; a ponieważ Fagerolles zapytał go co robi w tej chwili, odpowiedział wzruszając ramionami:
— Boże mój! nic, drobiazgi... Nic nie wystawię, chciałbym znaleźć jakiś dobry pomysł.... A! jacyście wy szczęśliwi, że jesteście jeszcze U stóp góry! Człowiek ma takie dobre nogi, takim jest odważnym, kiedy chodzi o wdarcie się na wierzchołek! A potem kiedy się tam raz już stanie, wszystko przepadło! Rozpoczyna się nuda, udręczenie! Istna tortura i chęci i usiłowania po-