Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/146

Ta strona została przepisana.

za guzik paltota, powtarzając mu, że to przeklęte malarstwo to rzemiosło piekielne. To też on, Bongrand, choć go mają za biegłego, nie rozumie z niego nic jeszcze. Przy każdem nowem dziele napowrót jest debiutantem, to doprawdy, można sobie rozbić o mur głowę. Niebo wyjaśniało się, przekupnie dążyć poczynali ku halom. A jeden i drugi wciąż się włóczyli po ulicach, mówiąc każdy dla siebie, bardzo głośno, pod światłem gwiazd bledniejących.