Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/278

Ta strona została przepisana.

— Ja więc znalazłem to, czego mi było potrzeba. O! nic wielkiego, mały kącik tylko, tyle, co starczy na jedno ludzkie życie, choćby nawet się miało szersze dążenia, wyższe ambicye... Wezmę sobie jedną rodzinę i studyować będę jej członków po jednemu, zkąd wyszli, gdzie idą, jak oddziaływają wzajem na siebie, nakoniec ludzkość na małą skalę, sposób, w jaki ludzkość urasta i postępuje... Z drugiej strony pomieszczę ludzi moich w pewnej ściśle określonej historycznej epoce, co mi da pewne stałe centrum i okoliczności, ot kawałek histori.. Cóż? rozumiesz, serya szpargałów, epizody, które będą stanowić jedną całość, jakkolwiek każdy z nich będzie miał odrębne, w sobie zamknięte ramy, cykl powieści, za które wystawię sobie dom na stare moje lata, jeżeli one mnie pierwej nie przygniotą!
Padł napowrót plecami na murawę, wyciągnął w trawę ręce, zdało się, że chce wejść w głąb tej ziemi, śmiejąc się, żartując.
— A! ziemio poczciwa, bierz mnie; ty, co jesteś wspólną matką, jedynem źródłem życia! Ty odwieczna, nieśmiertelna, w której krąży duch świata, te soki żywotne, rozlane we wszystkiem, aż do kamieni, co z drzew czynią naszą wielką brać nieruchomą!... Tak, pragnę zginąć w tobie, ciebie ja czuję tu, pod memi członkami, obejmującą mnie uściskiem i zapalającą, ty sama będziesz w dziele mojem, jako pierwsza kardynalna siła, środek i cel, arka olbrzymia, bezmierna,