Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/289

Ta strona została przepisana.

— Słuchaj — powiedziała mu gwałtownie Krystyna — pakuję kufry i zabieram cię.
W pięć dni potem, wyjeżdżali już do Paryża, upakowawszy już rzeczy i odesławszy wszystko na kolej.
Klaudyusz był już na drodze z małym Jakubkiem, kiedy Krystynie wydało się, że zostawiła coś jeszcze. Powróciła sama do domu, znalazła go całkowicie opróżnionym i rozpłakała się: doznawała uczucia takiego, jak gdyby wydarto jej coś, jakgdyby pozostawiała tu cząstkę siebie samej, choć nie umiała powiedzieć co to takiego mianowicie. Jakże byłaby pozostała tu chętnie! Jak pragnęła gorąco żyć tu zawsze, ona, która domagała się tego wyjazdu, powrócenia do miasta namiętności, gdzie przeczuwała rywalkę! Jednakże szukała wciąż tego, czego jej brakło niby i wreszcie zerwała przed kuchnią różę, ostatnią różę, zwarzoną zimnem. Potem zamknęła drzwi na opustoszały ogród.