Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/35

Ta strona została przepisana.

dla mnie, miałam profesorów do wszystkiego; a korzystałam tak mało, naprzód zachorowałam, potem nie słuchałam bardzo napomnień, zawsze wesoła, roztrzepana... Muzyka nudziła mnie, ile razy siadłam do fortepianu, kurcze chwytały mnie w rękach. Malarstwo przypadało mi jeszcze najwięcej do gustu...
Podniósł głowę, przerwał jej wykrzykiem:
— Pani umie malować!
— O! nie, nic nie umiem, nic zupełnie.. Mama, która miała wielki talent, nauczyła mnie trochę akwareli i pomagałam jej czasem w malowaniu wachlarzy.... Ona malowała je tak pięknie!
Mimowoli rozejrzała się po pracowni, po tych szkicach przerażających, któremi płomieniały ściany — i w jasnych jej oczach ukazało się napowrót pomięszanie, niespokojne zdziwienie, którem ją przejmowało to brutalne malarstwo. Zdaleka widziała na wywrót studyum, które z niej naszkicował był malarz, tak przestraszające gwałtownością tonów, wielkiemi rysami pasteli siekające cienie, że nie śmiała go prosić, aby jej pozwolił przyjrzeć się mu z bliska. Zresztą ile jej było w tem łóżku, gorąco, poruszała się niecierpliwie, dręczona wciąż myślą, by wyjść jak najprędzej i skończyć raz już z tem wszystkiem, co jej się wydawało snem przykrym od wczorajszego wieczora.
Bez wątpienia Klaudyusz odczuć musiał to jej