Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/452

Ta strona została przepisana.

jako niegdyś pobożna, ażeby utrwalić swą zdobycz starała się go nawrócić, mówiła mu o śmierci, której on bał się okropnie. Jeden tylko Fagerolles udawał niezmierną serdeczność względem swego dawnego przyjaciela, ilekroć go tylko spotkał, przyrzekając zawsze, że przyjdzie go odwiedzić, czego przecie nigdy nie dotrzymywał: tyle bo miał zajęć od czasu jak wszedł w modę, wynoszony, reklamowany, sławiony, na drodze do najwyższego powodzenia i zaszczytów! Klaudyusz nie żałował zupełnie, że Dubuche zerwał ze staremi wspomnieniami dzieciństwa, wobec tego, że późniejsze życie zaostrzyło jeszcze więcej różnice ich charakterów. Ale Dubuche, jak się zdało, również nie był szczęśliwym; miał miliony co prawda, a jednak był nędzarzem, w bezustannej kłótni ze swoim teściem, który żalił się, że się zawiódł na jego uzdolnieniu architektonicznem, zmuszony był spędzać życie na dawaniu chorej żonie mikstur i na doglądaniu dwojga dzieci niedonoszonych, które chowano w wacie.
Ze wszystkich tych zamarłych przyjaźni, jeden tylko jeszcze Sandoz, jak się zdało, pamiętał drogę na ulicę Tourlaque. Przychodził tam dla małego Jakubka, swego chrzestniaka, dla tej smutnej kobiety także, tej Krystyny, której twarz namiętna, pośrodku całej tej nędzy, wzruszała go głęboko, w której upatrywał wielkie podobieństwo do widm owych kobiet szalejących miłością, które obciąłby był uwiecznić