Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/473

Ta strona została przepisana.

elekcyjna, ambicye osobiste, koterye, intrygi wszystkie te niskie sposoby i sposobiki, które hańbią politykę.
— Zabieram cię — mówił dalej Fagerolles — musisz zwiedzić mój pałacyk, którego nie widziałeś jeszcze, mimo, żeś przyrzekał tylokrotnie mnie odwiedzić... To niedaleko ztąd, na rogu zaraz alei Villiers.
I Klaudyusz, którego ramię ujął z całą swobodą, musiał iść wraz z nim. Przejęty był cały tem jednem nikczemnem uczuciem; myśl, że dawny kolega może wpłynąć na to, by obraz jego przyjęto do Salonu, napełniała go równocześnie wstydem i żądzą. Kiedy weszli w aleję Villiers i stanęli przed pałacykiem, zatrzymał się, aby się przypatrzeć jego fasadzie zalotnej i pełnej architektonicznego wdzięku, wiernej reprodukcyi jednego z renesansowych domów w Bourges, z oknami o architrawach, wieżyczkami schodowemi, dachem ozdobnym ołowianym. Było to prawdziwe cacko dziewczyny; i stanął zdumiony, kiedy odwróciwszy się, spostrzegł tuż naprzeciwko, po drugiej stronie alei, królewski pałac Irmy Bécot, kędy spędził noc jedną, której wspomnienie wydawało mu się jakimś snem fantastycznym tylko. Obszerny, poważny, niemal surowy, ten ostatni wyglądał na arystokratyczny pałac, wobec swego sąsiada artysty, który przy nim malał do rozmiarów kapryśnego cacka.