Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/487

Ta strona została przepisana.

pięćdziesięciu centymetrów były tu sądzone „przechodziły przez stalugę uszykowane po dziesięć lub dwanaście w szereg, na rodzaju rusztowania, obitego zieloną wełnianą materyą. Wielu z sędziów drzemało w fotelach, inni załatwiali sobie korespondencyę i przewodniczący musiał się dobrze naniecierpliwić, zanim zebrał pokaźną większość. Od czasu do czasu roznamiętniali się sędziowie, roztrącano się i głosowanie, za pomocą podniesienia ręki, odbywało się w takiej gorączce, że kapelusze i laski poruszały się żywo w powietrzu po nad tłumem głów zmięszanych.
I tam to „na staludze“ pojawiło się nareszcie z kolei „Umarłe dziecko“. Od tygodnia już Fagerolles, którego notatki pełne były zapisków, robił zawiłe układy, aby zdobyć głosy dla Klaudyusza; ale sprawa była trudna, nie godziła się z innemi jego zobowiązaniami, wszędzie spotykała go odmowa, gdzie tylko wspomniał nazwisko swego przyjaciela, skarżył się na to, że niepopierał go wcale Bongrand, który ze swej strony nieposiadał wcale notatek, i był tak niezgrabny, że psuł najlepszą sprawę, przez wybuchy szczerości całkiem niepraktycznej. Sto razy byłby Fagerolles porzucił sprawę Klaudyusza, gdyby nie uporna chęć okazania swego wpływu tem przyjęciem, które uznawano za niemożliwe. Zobaczą, czy niedorósł do tego, by narzucać swe zdanie komisyi. A może być nawet,