Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/629

Ta strona została przepisana.

dla sztuki smaku. Kuzynka weszła natychmiast, obeszła dokoła pracownię, węszyła tę obnażoną biedę i zeszła z pogardliwie wydętemi usty, zirytowana tą bezużyteczną pańszczyzną. Kuzynek natomiast przeciwnie, wyprostował się i pierwszy poszedł za karawanem, wiodąc orszak żałobny z wdziękiem, bez zarzutu i pewną dumą.
Kiedy pochód pogrzebowy postępować już począł, nadbiegł Bongrand i przyłączył się do Sandoza, uścisnąwszy mu poprzednio rękę. Chmurny był i mruknął, popatrzywszy po orszaku, złożonym z piętnastu do dwudziestu osób, idącym za trumną:
— Ah! biedaczysko... Jakto? więc tylko my dwaj?
Dubuche był w Cannes ze swemi dziećmi. Jory i Fagerolles powstrzymali się od uczestniczenia w obrzędzie, pierwszy z powodu wstrętu, jakim go zawsze śmierć przejmowała, drugi zbyt zaaferowany, aby znaleźć chwilę czasu dla zmarłego kolegi. Jeden Mahoudeau tylko dogonił orszak pogrzebowy, kiedy wchodził na ulicę Lepie i tłumaczył Gragnièra, że widocznie spóźnić się musiał na pociąg.
Karawan postępował powoli stromą drogą, której zakręt okrąża wzgórza Montmartre. Chwilami poprzeczne ulice, spadające w dół, ukazywały nagle po przez te wyłomy Paryż niezmierny, głęboki i szeroki, jak morze. Kiedy orszak pogrzebowy dotarł do kościoła Świętego Piotra