— Kiedy pomyślę — rzekł Sandoz — że ci pigmeje ze Szkoły i dziennikarstwa oskarżali go o próżniactwo i ignorancyę, powtarzając jedni za drugimi, że odmawiał zawsze uczenia się swego rzemiosła!... Próżniakiem, mój Boże! on, którego widziałem omdlewającego ze znużenia po dziesięciogodzinnych posiedzeniach, on, który oddał całe swe życie, który zabił się w szale swej pracy!... on ignorantem, czyż to nie głupie? Nigdy nie zrozumieją, co się przynosi, kiedy się miało zaszczyt przynieść coś nowego. Delacroix także był ignorantem w swojem rzemiośle, ponieważ niemógł się zamknąć w ścisłych granicach. Ah! błazny, dobrzy uczniowie o krwi ubogiej, niezdolni do wybiegnięcia po za szablon!
Postąpił kilka kroków w milczeniu, potem dodał:
— Pracownik bohaterski, obserwator namiętny, którego czaszka napchana była wiedzą, temperament wielkiego malarza, cudownie uposażonego... I nie pozostawia po sobie nic.
— Nic absolutnie, ani jednego płótna — zadecydował Bongrand — nie znam nic innego z jego prac nad szkice, studya, plany rzucone, cały ten balast artystyczny, który nie może iść między publikę... Tak, umarłego to, umarłego całkowicie złożą obecnie w ziemię.
Ale trzeba im było przyspieszyć kroku, zapóźnili się bowiem rozmawiając, a przed nimi, mi-
Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/633
Ta strona została przepisana.