Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/640

Ta strona została przepisana.

podobna w takich warunkach być zdrowym? Nerwy się roztrajają, rozprzęgają, wdaje się wielka newroza, sztuka się mąci: to potrącanie, chaos, anarchia, szaleństwo dogorywającej osobistości.. Nigdy nie kłócono się tak i nigdy nie widziano mniej jasno, jak od dnia, kiedy się świat przyzna je do wszechwiedzy.
Sandoz, pobladły, patrzał na rude smugi dymu w dali, pędzone wichrem.
— To fatalne, — myślał półgłośno, — ten nadmiar działalności i pychy wiedzy musiał nas rzucić znów w zwątpienie; wiek ten, który tyle już przyniósł światła, musiał dokonać się pod groźbą nowego ciemności zalewu... Tak, tam choroba nasza bierze źródło. Zbyt wiele przyrzekano, spodziewano się za wiele, sądzono, że wszystko zostanie zdobytem i wszystko wytłomaczonem; a niecierpliwość szemrze. Jakto nie idziemy prędzej naprzód? Wiedza, nauka nie dały nam wciągu stu lat pewności absolutnej, doskonałego szczęśścia? A więc pocóż iść dalej, skoro nigdy nie będzie się wiedzieć wszystkiego i skoro chleb jednako pozostanie nam zawsze gorzkim? To bankructwo wieku; pesymizm wykręca wnętrzności, mystycyzm zaćmiewa mózgi; bo daremnie rozpędziliśmy widma wielkiemi rzutami światła analizy, wszystko, co nadnaturalne, podjęło znów walkę, duch legend buntuje się i chce nas zdobyć sobie napowrót, w tej chwili wytchnienia po zmęczeniu i udręczeniach... Ah! to pewna! i ja nie twier-