Strona:PL Zola - Kartka miłości.djvu/307

Ta strona została skorygowana.
XXIII.

Wstając od stołu, doktór Deberle powiedział żonie, że zapewne będzie musiał przepędzić noc tę przy jednej z mocno chorych swoich. Wyszedł o godzinie dziewiątej, spuścił się na brzeg rzeki i w czemną noc przechadzał się po pustem wybrzeżu; mały, wilgotny wiaterek dął, wezbrana Sekwana toczyła swe wody. Kiedy jedenasta wybiła, wrócił na wyniosłość Trocadero i począł błądzić koło domu, którego czarna masa zdawała się być tylko zgęszczoną ciemnością. Ale w sali jadalnej świeciło się jeszcze. Okrążył dom, z okien kuchni biło żywe światło. Zatrzymał się wówczas zdziwiony i niespokojny. Cienie przesuwały się po firankach, zamęt jakiś zdawał się panować w mieszkaniu. Może pan Rambaud pozostał był na obiedzie? Ale ten nie bawił nigdy dłużej jak do godziny dziesiątej. Henryk nie śmiał wejść; cóżby powiedział, gdyby Rozalja otworzyła mu drzwi? Nakoniec, około północy, szalejąc z niecierpliwości i zapominając o wszelkich ostrożnościach zadzwonił; i nie odpowiadając, przeszedł mimo izdebki pani Bergeret. Na górze Rozalja przyjęła go.
— A, to pan. Proszę wejść. Zawiadomię panią że pan przyszedł... Pani musi czekać na pana.
Nie okazywała najmniejszego zdziwienia, że go widziała o tej godzinie. Nie mogąc się zdobyć na jedno słowo, doktór wchodził do sali jadalnej; służąca mówiła dalej:
— Och! panienka bardzo słaba, bardzo słaba... Co za noc! Nie czuję nóg.
Pozostawiła go samego. Doktór machinalnie usiadł. Zapomniał, że był doktorem. Chodząc nad Sekwaną, ma-