Rambaud, który podzielał tę zabawkę, bo wiedziała, że przez długi czas żył bardzo skromnie, prawdziwie po prowansalsku, zadawalniając się jednym serdelkiem i kilku oliwkami dziennie. Co do księdza Jouve, ten nigdy nie wiedział co je, często bardzo żartowano nawet z jego nieświadomości pod tym względem i z roztargnienia. Joanna śledziła go błyszcącemi oczyma. Kiedy wniesiono półmisek — rzekła zwracając się do księdza:
— Jaka to dobra ryba, witlinek!
— Bardzo dobra, kochaneczko — odpowiedział — Prawda, to witlinek; sądziłem, że to płaszcz.
I kiedy wszyscy zaczęli się śmiać, ksiądz naiwnie pytał, czego się śmieją. Rozalia, która nadeszła na to, zdawała się być obrażoną. Oh! ksiądz proboszcz w jej wsi znał się doskonale na tych rzeczach; krając tylko ptastwo, umiał oznaczyć wiek jego; nie potrzebował wchodzić do kuchni, po samym zapachu dowiadywał się, co będzie miał na obiad. Mój Boże! gdyby była służyła u takiego proboszcza jak ksiądz, nie umiałaby jajecznicy usmażyć. Słuchając tych wymówek, ksiądz tłumaczył się z miną zakłopotaną jak gdyby zupełny brak łakomstwa w naturze jego był wadą, z której nie miał już nawet nadziei poprawić się. Ale, naprawdę, za wiele innych kłopotów miał na głowie.
To nie udziec barani — rzekła Rozalia, stawiając półmisek na stole.
Wszyscy znowu zaczęli się śmiać, a naprzód sam ksiądz Jouve. Wyciągnął wielką swą głowę i mrugnął małemi oczkami.
— Tak z pewnością, to udziec barani. Sądzę, że poznałbym go.
Tego dnia zresztą ksiądz więcej jeszcze niż kiedy był roztargniony. Jadł prędko jak człowiek, który się nudzi u stołu i który u siebie jada stojąc; potem czekał na drugich; zamyślony, odpowiadał tylko uśmiechem. Co chwilę rzucał spojrzenie na brata, a w spojrzeniu tem była i zachęta i niepokój zarazem. Pan Rambaud także zdawał się
Strona:PL Zola - Kartka miłości.djvu/87
Ta strona została skorygowana.