będzie ta jazda, zanim dojadą do świętego miejsca, drżeli z obawy, czy sił im wystarczy, ale oto zjawiło się teraz wśród nich to dziecko cudem uleczone i przyniosło im orzeźwienie. Był to promyk boskiej nadziei i pokrzepienia, ulga w cierpieniu, zwiastowanie ziszczenia rojeń radosnych. Jęki cichły wśród chorych, twarze ch pogodniały, żarliwość ich wiary zyskiwała podstawę.
Marya zwłaszcza wskrzeszoną się być zdawała. Uniosła się wpół ze swego posłania i, złożywszy drżące swe ręce, błagała zcicha Piotra:
— Proszę, pytaj ją jeszcze... niechaj nam wszystko opowie... Uleczona... Ona została uleczoną i to z choroby tak strasznej...
Pani de Jonquière, przechyliwszy się przez poręcz przedziału, pieściła Zosię, mówiąc:
— Tak, tak, ona nam opowie wszystko. Wszak prawda, kochaneczko moja, że nam opowiesz, w jaki sposób Matka Boska cud na ciebie spuściła?
— O tak, opowiem, niech pani będzie spokojna, wszystko opowiem...
Minkę miała uśmiechniętą i skromną a oczy jej błyszczały roztropnością. I zabrać się chciała natychmiast do opowiadania; uniosła prawą rękę w górę, jakby chciała dziecinnym i nawpół figlarnym ruchem, nakazać milczenie i uwagę.
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/119
Ta strona została uwierzytelniona.