natychmiastowo? Może o wiele więcej potrzeba było czasu. Gdzie są świadkowie?... W tem odezwała się właśnie pani de Jonquière:
— Byłam wtedy w Lourdes. Zosia nie należała do moich chorych, lecz spotkałam ją rano, gdy mocno kulała...
Piotr przerwał jej z żywością:
— Czyś pani widziała nogę Zosi, przed i po zamoczeniu w wodzie groty?
— Nie. Nie widziałam nogi przedtem, bo była poobwijana bandażami. Przypuszczam, że nikt nawet nie widził jej w Lourdes przed uzdrowieniem... Wszak ona sama dopiero co nam powiedziała, że szmatki opadły jej z nogi w wodzie...
A zwracając się do dziewczynki, dodała:
— Ale ty nam pokażesz swoją nogę, Zosiu! Zdejmij, kochaneczko, trzewik i pokaż.
Lecz Zosia już właśnie zdejmowała trzewik i pończochę z szybkością i wprawą, jakiej nabyła, czyniąc często zadość życzeniu słuchaczów swych opowiadań. Wyciągnęła teraz swoją nogę białą, czystą, z paznokciami starannie obciętemi. Obracała ją na wszystkie strony, aby Piotr mógł się dobrze przypatrzeć i przekonać. Pozostała tylko na ciele wyraźna, biała szrama, świadcząca o głębokiej kiedyś ranie.
— Księże szanowny, mówiła dziewczynka, możesz wziąć w rękę moją nogę, możesz mi ściskać
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.