gromadziły się tu bezładnie, tworząc stosy starych i nędznych gratów, pozwiązywanych sznurkami; prócz tych przedmiotów rzuconych na ziemi, takież same mnóstwo rupieci kołysało się w powietrzu i na ścianach, wisząc na klamkach i metalowych wieszadłach. Wśród tej starzyzny leżeli na wązkich materacach obłożnie chorzy, zajmując po kilka miejsc; rzucani oni byli ruchem pociągu i trzęsieniem kół warkotliwych jak martwe, bezwładnie zbite szmaty; inni, mniej z sił wyzuci, siedzieli wsparci o drewniane ściany a głowy ich spoczywały na poduszkach, uwydatniających zniszczone bólem ich rysy. Podług przepisów, w każdym przedziale znajdować się była powinna dama szpitalna. Na przeciwnym krańcu wagonu przewodniczyła druga zakonnica reguły Wniebowzięcia N. Panny, siostra Klara. Zdrowsi pielgrzymi powstawali z miejsc, pili już i jedli. Cały jeden przedział zajęty był przez dziesięć pielgrzymujących niewiast; siedziały one stłoczone jedna przy drugiej; były między niemi młode i stare, lecz wszystkie odrażającej aż do smutku szpetności. Okna były szczelnie zamknięte z powodu znajdujących się w wagonie suchotników; gorąco stawało się coraz duszniejsze a wyziewy z każdą chwilą ostrzej się wydzielające, czyniły atmosferę zatrutą i jakby potęgującą się w swem zakażeniu, za każdem poruszeniem kół, biegnących po szynach z całym rozpędem.
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.