— Opowiedz, proszę, o siostrze Dorocie. Pamiętasz, co nam proboszcz o niej mówił.
Marta była prostą, niekrzesaną chłopką, lecz natychmiast rozpoczęła:
— Siostra Dorota, powstawszy rano ze swego łóżka, poczuła wielkie odrętwienie w nodze. Było jej coraz gorzej na tę nogę, wreszcie stała się ona zimną i ciężką jak kamień. Przytem, siostra Dorota czuła wielki ból w plecach. Doktorzy w żaden sposób nie mogli się domyśleć, na co zapadła. Z pół tuzina lekarzy ją leczyło a każdy przypalał jej ciało rozpalonemi drutami, albo też poił i okładał mnóstwem leków przeróżnych... Tyle to jednak pomagało, co rzucanie grochu na ścianę... Siostra Dorota zrozumiała, że tylko Matka Boska może ją wyleczyć. Jedzie więc do Lourdes, i każe się zanieść do źródła i zanurzyć w wodzie. Myślała, że umrze, takie ją chwyciło zimno. Lecz po chwili woda się ocieplała i siostrze Dorocie wydało się, że pływa w słodkiem i doskonałem mleku. Nigdy nic lepszego i milszego nie doznała w życiu! Zdawało się jej, że żyły ma otwarte i że do nich napływa cudowna woda ze źródła. I rozumie się. Bo za pośrednictwem Matki Boskiej wracało życie do jej ciała.. Przestała cierpieć, poszła na spacer, zjadła wieczorem całego pieczonego gołębia i noc całą przespała, nie zbudziwszy się ani razu. Niechajże chwała będzie Pannie Przenajświętszej, a wiekuista wdzięczność niechaj sławi Matkę
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/134
Ta strona została uwierzytelniona.