aby wyszła. Od tego czasu Celestyna nie czuła już żadnego bólu, pozostał jej tylko mały szew na palcu, jako pamiątka jej pracy i cudu miłosiernej Panny Najświętszej.
Anegdotka ta, prostaczo opowiedziana przez Elizę Rouquet, większe wywarła na słuchaczach wrażenie, aniżeli opowiadania o cudownych uzdrowieniach najcięższych chorób. Igła, która szła przez żywe ciało, jakby ją kto pchał, aby wyszła! W dziecięcej wyobraźni chorych i pątników tu zebranych, przestworza zaludniły się niewidzialnemi postaciami opiekuńczemi, każdy z nich odczuwał obecność swego anioła stróża, dopomagać mu gotowego za boskiem skinieniem. Jakże ładną i pełną wdzięku wydawała się im opowieść o tej igle, uparcie przez siedem lat siedzącej na miejscu, aż wtem raptownie puszczonej w ruch, pod działaniem cudownej wody ze źródła! Okrzyki podziwu wyrywały się z piersi, zabawieni słuchacze śmieli się i cieszyli, promieniejąc radością wewnętrzną i stwierdzeniem swej wiary iż niema niemożliwości, nic się bowiem ostać nie może woli nieba; niechaj to niebo zechce tylko — a oni wszyscy uzdrowienie posiądą, wraz ze wzmożeniem sił swoich a nawet z darem młodości i urody. Dość jest wierzyć i modlić się gorliwie a dokuczliwe zło przykróconem zostanie; natura ustąpi, zwyciężona wolą sił niebieskich, urzeczywistniających pragnienia uznane za niemożebne, niedoścignione. Zdawało się wszakże,
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/136
Ta strona została uwierzytelniona.