Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/212

Ta strona została uwierzytelniona.

tworna, uczesany był umiejętnie, ze sztuką światowca, za jakiego też uchodził wielbiony przez kobiety, młody jeszcze, około trzydziestu ośmiu lat mieć mogący ksiądz des Hermoises. Przybywał on do Lourdes w czasie corocznej pielgrzymki dla własnej przyjemności, jak wielu innych księży świeckich. Uprzejmy, towarzyski, miał piękne oczy o wyrazie sceptycznym, podkreślał to jeszcze swoim uśmiechem, wyraźnie chcąc zaświadczyć, iż czuje się wyższym nad wszelkie objawy bałwochwalstwa. Był wierzącym i schylał czoło w pokorze; lecz kościół, zdaniem jego, nie oświadczył się jeszcze otwarcie, co do cudów mających w Lourdes miejsce; był więc w pogotowiu podawać je w powątpiewanie. Czas jakiś przebywał w Tarbes i tam się zapoznał z Gerardem.
— No cóż?... wszak sprawia to pewne wrażenie takie wyczekiwanie pociągów z pielgrzymami wśród nocy... Przyjechałem tutaj z powodu jednej z moich penitentek z Paryża... dobrze jednak nie wiem, którym ona pociągiem ma przyjechać. Czekam więc i wyznaję, że jestem wzruszony tem wszystkiem.
Przysiadł się teraz na ławce inny jeszcze ksiądz; widocznie proboszcz z okolicy. Wytworny ksiądz des Hermoises mówił z nim tonem łaskawym, ciesząc się, że wkrótce ukaże się ich oczom widok wspaniały, gdy wschód słońca oświeci malownicze góry, otaczające Lourdes.
Rozpoczął się nagle ożywiony ruch wzdłuż