czających nadmiernym ciężarem, jak gdyby z ołowiu były ulane.
— Tak panie, jestem byłym profesorem piątej klasy w liceum Charlemagne w Paryżu. Zrazu myślałem, że mi dolega zwyczajny reumatyzm. Bóle wszakże szybko wzmagać się poczęły, jak gdyby mi kto rwał muskuły rozpalonemi obcęgami. Po dziesięciu latach, choroba opanowała całe moje ciało. Szukałem porady u najsławniejszych lekarzy, jeździłem do wszystkich wód możliwych. Obecnie cierpię znacznie mniej, lecz za to powstać nie mogę z fotela... W nędzy dokuczającego mi ciała mojego, ukorzyłem się, i ja, niedowiarek, nawróciłem się ku Bogu; żyję obecnie nadzieją, że Matka Boska w Lourdes ulituje się nademną i uzdrowić mnie raczy.
Zainteresowany słowami profesora, powstał Piotr i, wsparłszy się o przegrodzenie, słuchał jego opowiadania.
— Czyż nie mamy racyi utrzymywać, iż cierpienie najskuteczniej budzi duszę z uśpienia? Już siódmy rok, jak pielgrzymuję do Lourdes, nie wątpiąc, iż zostanę uleczony. Mam głębokie przekonanie, iż N. Panna uzdrowi mnie tym razem. Tak, tak, będę jeszcze chodził o własnych siłach i na własnych nogach, jadę tam pełen nadziei i wiary!...
Pan Sabathier przerwał rozmowę a zwracając się do żony, poprosił, by mu przesunęła nogi na lewo. Piotr patrzał na niego, dziwiąc się wy-
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.