Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/259

Ta strona została uwierzytelniona.

ty zanikały w oddali, rozpraszając się eterycznie w przezroczach atmosfery. Na pierwszym planie po za Gavą, wśród falujących zielonych pagórków, widniały liczne klasztory, które tu niedawno zbudowano. Wyrosły one i zakwitły jak naturalne płody, cudami słynącej okolicy. A więc najpierw dom przytułku dla sierot pod opieką zakonnic przybyłych tutaj z Nevers. Obszerny ten gmach promieniał teraz w słonecznej kąpieli. Dalej, przy drodze wiodącej do Pau, naprzeciwko groty, stał klasztor karmelitek. Wyżej po nad nim, wznosiły się budynki sióstr pod wezwaniem Wniebowzięcia, podczas gdy dominikanki osiadły dalej jeszcze, wśród puszczy i ledwie że bok jeden ich klasztoru był ztąd widzialny; na samych krańcach, w głębi doliny, dostrzedz można było gmachy należące do zakonu Niepokalanego Poczęcia, siostry tego zakonu nazywane są powszechnie siostrami niebieskiemi, od barwy habitu, jaki noszą; przyjmują one do siebie na tymczasowe mieszkanie, samotnie pielgrzymujące niewiasty, pragnące ciszy i mogące ją sowicie opłacić.
W chwili obecnej, wśród pogody letniego poranka, odzywały się dzwony i dzwonki wszystkich tych klasztorów, dźwięcznie i wesoło rozbrzmiewając w kryształowem powietrzu, podczas gdy z przeciwległych krańców horyzontu, z południowej strony, odpowiadały im inne dzwony innych klasztorów, łącząc z niemi swe rozgłośne, srebrzyste nuty radosnych powitań. Ze strony