Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/272

Ta strona została uwierzytelniona.
III.

Ogarnięty wstrętem do pozostania tu dłużej, Piotr oddalić się zamierzał od groty, gdy dostrzegł nieopodal klęczącego pana de Guersaint; w skupieniu ducha modlił się całą żarliwością wielkiej swej wiary.
Piotr nie widział go od dzisiejszego rannego przybycia przed drzwi szpitala i nie wiedział o ile mu się udało wynająć potrzebne dla nich pokoje; na razie chciał podejść doń bliżej i spytać. Zawahał się wszakże, nie chcąc mu czynić przerwy w modlitwie; niósł on bowiem zapewne swe prośby ku niebu za córką swą ukochaną, którą miłował szczerze, pomimo chwiejności wiecznie dziecinnej swej mózgownicy. Przeszedł więc Piotr koło niego i zagłębił się w cień pod drzewami. Biła teraz godzina dziewiąta, miał więc dwie godziny czasu swobodnego.
Miejsce, w którem się znajdował, było gruntem nadbrzeżnym, gdzie się dawniej trzody pasły po nad Gavą. Dziś siłą pieniędzy powstał ogród cienisty o wspaniałej alei wzdłuż górskiego potoku, którego koryto usunięto dalej dla rozszerzenia placu pod ogród, oraz zbudowano monumen-