Małgorzata była śliczną i miłą dziewczyną, czuwającą troskliwie nad matką, którą kochała z całą tkliwością. Po paru tygodniach pobytu u wód w Cauterets, pani Chassaigne uczuła znaczne polepszenie zdrowia; zaczęła projektować różne wycieczki w góry, gdy wtem, niespodzianie, znaleziono ją w łóżku zmarłą. Ojciec i córka osłupieli pod ciosem, jaki im los zadawał.
Doktór Chassaigne był rodem z Bartrès, a grób rodziny mieścił się na cmentarzu w Lourdes. Staraniem jego grób ten został wymurowany i miał zczasem zawrzeć jego zwłoki, by spoczęły przy trumnach rodziców. Kazał tam złożyć zmarłą niespodzianie żonę. Nie mógł oderwać się od grobu ukochanej swej towarzyszki. Minął tak tydzień od dnia pogrzebu, gdy wtem Małgorzata zasłabła nagle; chwyciły ją dreszcze wieczorem, a w dwa dni później już nie żyła! Nieszczęsny jej ojciec, czasu nawet nie miał na rozeznanie choroby. W pustym przedziale grobu, gdzie miały zczasem spocząć zwłoki doktora, złożono trumnę Małgorzaty, tej pięknej, zdrowiem tryskającej tak niedawno dziewczyny. A on pozostał sam, opuszczony nazawsze przez te dwie najdroższe istoty, których serca ogrzewały mu życie. Stał się starcem w przeciągu dni kilkunastu, niedołężnym, zbolałym starcem, w samotności swej zmrożonym nazawsze. Radość jego życia uleciała bezpowrotnie. Zazdrościł najnędzniejszemu wyrobnikowi kamienie tłukącemu
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/276
Ta strona została uwierzytelniona.