głosem krańcowego wysiłku, dusząc się rozbudzającemi ich własnemi słowy:
— Panie, rzuć tylko spojrzenie Swoje a zmartwychpowstaną zmarłe członki jego! Panie, niechaj on ożyje na wezwanie głosu Twojego, by nawrócił niewiernych ku uczczeniu wielkości Twojej! Panie, rzeknij słowo Twoje, by wszyscy ludzie na ziemi uznali wszechpotężną siłę i wolę Twoją!
Jakby mu się struny w gardle porwały, ojciec Massias padł na ziemię bez głosu i wsparty na łokciach, dysząc nieprzytomnie, resztki sił zużywał, całując kamienną posadzkę izby.
Z zewnątrz dolatywały wciąż modły tłumu wyjącego powtarzane nieustająco słowa kapucyna: „Panie, daj uzdrowienie naszym chorym!... Panie, daj uzdrowienie naszym chorym!“...
Słysząc i widząc, co się naokoło niego działo Piotr cierpiał coraz bardziej. Czuł, iż klęczący przy nim markiz drży, owładnięty tem samem co on wzruszeniem. Ulga prawdziwa spłynęła na wszystkich, gdy rozgniewany niewłaściwością całej tej sceny, Berthaud zawołał:
— Wynoście go z tej kąpieli! Wynoście co prędzej!
Wydobyto nieboszczyka z wody i złożono na noszach. Zmoczone na nim łachmany czyniły zeń topielca. Z włosów, z odzieży — woda spływała, zalewając izbę. Zmarły pozostał
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/301
Ta strona została uwierzytelniona.