zmarłym, jak to można było przewidzieć z góry.
Obecni otoczyli go kołem i patrzyli nań w przykrem milczeniu. Zasunięto wreszcie firanki noszy i wyniesiono trupa z izby; ojciec Fourcade, który skutkiem nadmiaru wzruszenia, zapomniał dotychczas o dokuczającej mu podagrze, znów teraz zachorował i wsparty na ramieniu ojca Massias, wyszedł za tragarzami. Odzyskał prawie natychmiast znamionującą go trzeźwość i przytomność umysłu, a gdy tłum się uciszył na jego widok, rzekł:
— Drodzy bracia, drogie siostry, Bóg nie zechciał oddać nam zmarłego. W najwyższej swej dobroci zapragnął go zatrzymać przy swoim boku, wśród wybrańców swoich...
Taki był koniec uczynionej przez zakonników próby, odtąd o nieboszczyku nie wspomniano już ani razu.
Do kąpieli niesiono teraz chorych, a mały Gustawek, obecny przy zanurzaniu nieboszczyka i patrzący ciekawie, bez trwogi na całą tę scenę, począł kończyć rozpoczęte swe rozbieranie. Ukazało się teraz wynędzniałe jego ciało. Skrofuliczne to dziecko miało żebra wystające również jak kość pacierzową, która przedzierała nieledwie naciągniętą na plecach skórę. Niezmierną chudość Gustawa uwydatniały zwłaszcza jego nogi, cienkie jak patyki, lewa szczególniej noga była już tylko kością, prócz tego miał dwie
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/302
Ta strona została uwierzytelniona.