Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/308

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.

Doktór Chassaigne oczekiwał na Piotra przed drzwiami, wiodącemi do biura zaświadczającego uzdrowienia.
Zwarty tłum ludu wyczekiwał tutaj na wchodzących chorych, dopytując się ich o szczegóły doznanej ulgi, tenże tłum witał radosnemi okrzykami wychodzących i uznanych za uleczonych. Rozchodziła się natychmiast falująca i wzbierająca nowina o cudzie, jako ślepiec odzyskał wzrok z łaski Panny Przenajświętszej, głuchy zaczął słyszeć a paralityk odrodzonym zostawał na siłach.
Piotr niemało miał trudu, by przedostać się przez tę ciżbę, a dotarłszy do doktora zapytał:
— No cóż? czy będziemy dziś mieli cud jaki naprawdę? Coś niezbitego, rzeczywistego?
Doktór Chassaigne uśmiechnął się łagodnie i rzekł z wiarą nowonawróconego:
— Cuda nie dzieją się na obstalunek. Bóg zsyła swą łaskę dowolnie...