Kilka osób z administracyi strzegło wejścia do biura; rozstąpiono się z uszanowaniem przed doktorem Chassaigne, którego tu wszyscy znali. Za doktorem wszedł i jego towarzysz.
Biuro mieściło się w rodzaju budy zbitej z desek i przegrodzonej na dwie izby. Pierwsza stanowiła poczekalnię dla chorych, w drugiej zaś obradowali lekarze, wysłuchując opowiadania chorych i wydając im należne papiery. Ciasno tu było i niewygodnie, lecz było to pomieszczenie tymczasowe, przyszły lokal biura zaświadczającego miał być obszerny i był już na ukończeniu, tuż przy kościele św. Różańca.
W poczekalni, na jedynej ławie drewnianej jaka tu stała, siedziało dwoje chorych, oczekujących wezwania; pozostawali oni pod strażą pomocnika szpitalnego.
Wszedłszy do drugiej izby, Piotr zadziwił się nad ilością osób tutaj zebranych; ścisk był i gorąco tak wielkie, iż odurzająco działało na nowo przybyłych. Izba była kwadratowa, wymalowana na kolor jasno-żółty, a gołe jej ściany przecinało jedno tylko okno o szybach pociągniętych białym pokostem, by nikt z tłumu nie mógł zaglądać do jej wnętrza. Okna tego nie można było uchylić, natychmiast bowiem wtłaczały się w otwór głowy ludzi stojących pod ścianami budynku. Umeblowanie izby było niesłychanie proste, zaniedbane. Składało się ono z dwóch so-
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/309
Ta strona została uwierzytelniona.