Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/311

Ta strona została uwierzytelniona.

pragnąc zdać sobie sprawę z otoczenia i czynności dokonywanych pod przewodnictwem doktora Bonamy.
Było tu osób mniej więcej piędziesiąt. Znaczna ich część stała wsparta plecami o ściany izby. Przed dwoma stołami siedziało pięciu mężczyzn. Naczelnik wydziału kąpielowego siedział pośrodku i pochylony nad grubą księgą regestrową, odwracał jej karty, poszukując potrzebnych wiadomości. Koło niego zasiadł zakonnik z reguły ojców pod wezwaniem Wniebowzięcia, a trzej pozostający młodsi seminarzyści spełniali czynności sekretarzy; pisali, dopełniali papiery, odnoszące się do danego chorego i składali je w należytej klasyfikacyi po skończonem zbadaniu i podpisaniu zaświadczenia.
Uwagę Piotra zajął przedewszystkiem ojciec Dargelès, którego pokazano mu dzisiejszego poranku; był on naczelnym redaktorem pisma: „Journal de la Grote“, należał do zakonu pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia. Miał twarz szczupłą, nos spiczasty, oczy mrugające bezustannie, a cienkie, pełne wyrazu jego usta okrążał nieschodzący z nich uśmiech. Siedział skromnie przy końcu niższego stołu i zapisywał notatki, zbierając wiadomości dla swego dziennika. Podczas trzydniowej wielkiej corocznej pielgrzymki, był on jedynym przedstawicielem swego zakonu czynnym i ukazującym się wszędzie; reszta potężnego zakonu pod wezwaniem Niepoka-