nia, robota w biurze polegała jedynie na wydaniu świadectwa. Znano bowiem rodzaj choroby na mocy dostarczonych dokumentów, teraz więc przekonać się tylko należało, czy symptomaty cierpienia ustąpiły.
Piotr słuchał uważnie opowiadania doktora i od chwili jak tu wszedł, znacznie się już uspokoił, odzyskując zwolna zwykłą swą przytomność i trzeźwość umysłu. Duszność tylko i gorąco, panujące w izbie, dokuczały mu bardzo. Zaciekawiony słowami doktora Bonamy, byłby chętnie zadawał mu pytania, lecz sutanna, którą nosił, powstrzymywała go od czynnego wystąpienia. Ach ten strój jego księży, jakże często był on dla niego przeszkodą, zmuszającą do ciągłego usuwania się od spraw najżywotniejszych!
Uradował się Piotr niezmiernie, słysząc seryę pytań zadawanych przez owego wpływowego pisarza, pragnącego widocznie zapoznać się z działalnością biura. Formułował on swe zarzuty. Wadliwem mu się wydało, iż jeden doktór stawiał dyagnozę choroby, drugi zaś, znacznie później wydawał świadectwo uzdrowienia, niezbadawszy chorego zaraz po jego przybyciu do Lourdes. Musiały ztąd wynikać liczne pomyłki. By to usunąć, należało ustanowić komisyę lekarską, przed którą stawiać się byli powinni wszyscy chorzy przybywający do Lourdes. Pod nadzorem komisyi opisany stan zdrowia każdego chorego, w razie uzdrowienia, dozwalał
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/315
Ta strona została uwierzytelniona.